Kto w końcu wygrał 500 tys. euro?

Kto w końcu wygrał 500 tys. euro?

W ostatnim tygodniu sceny niczym z gangsterskiego filmu dla emerytów rozegrały się na ulicach Neapolu. Jednak w grę wchodzi 500 tys. euro więc sprawa jest jak najbardziej poważna. 70-letnia staruszka kupuje dwie zdrapki typu „scratch and win” w małym sklepiku z tabako, ogólnie mówiąc z tytoniem. Następnie prosi pracownika o sprawdzenie kuponów, czy wygrała. Pierwszy los pudło, ale drugi dał główną nagrodę w loterii – bajeczne 500 tys. euro. Pracownik przekazał karteczkę 57-letniemu właścicielowi lokalu w celu ostatecznego potwierdzenia wygranej. Tu akcja się rozpędza do 50km na godzinę. Właściciel chowa los w kieszeni, wsiada na skuter i odjeżdża w nieznanym kierunku. Rozpoczęła się obława, karabinierzy z karabinami wyruszyli w pościg, a mężczyzna trafia na pierwsze strony włoskich gazet.

Gdzie jest los? Marzenia o rajskiej emeryturze na złotych plażach zakończyły się dwa dni później na rzymskim lotnisku Fiumicino. Straż graniczna zatrzymała uciekiniera z biletem w ręku, jednak bez zwycięskiego losu. Celem ucieczki była Fuerteventura, jedna z Wysp Kanaryjskich.

Co z wygraną?

Po zatrzymaniu podejrzany powiedział policji, że zwycięski los znajduje się w banku w mieście Latina – około dwóch godzin drogi od Neapolu. Tam otworzył nowe konto bankowe gdzie spodziewał się przelania wypłaty nagrody, gdy całe zamieszanie ucichnie. Oczywiście mężczyzna utrzymuje, że to jego kupon i oskarża staruszkę o kłamstwo i pomówienie. Na razie właściciel sklepiku stracił koncesję na sprzedaż tabako, nie trafił do aresztu.

Właściwie nieważne, gdzie jest kupon. Aby uniemożliwić komukolwiek nielegalną wypłatę wygranej włoski urząd skarbowy, który odpowiada za loterię zablokował cały blok numerów kart, które zostały przekazane do sklepu tytoniowego. Policja wciąż szuka karty a nagroda zostanie wypłacona po wyjaśnieniu sprawy.